Z dzieckiem w trasę…

 Jak kiedyś już pisałam góry pokochałam jako dziecko. Miłość do pójścia w trasę dali mi w prezencie rodzice, gdy sama byłam zaledwie dwu i pół rocznym dzieckiem.
 Tak samo ja i mój mąż pokazaliśmy naszym dzieciom, jak cudowny jest czas z perspektywy piechura i jaki ma zbawienny wpływy dla naszej rodzinnej relacji.

Dlaczego pójcie w trasę to wspaniały pomysł?

Tu udzielę odpowiedzi nie tylko jako mama 3 dzieci, ale też jako pedagog, którym jestem z wykształcenia i pasji.

​ W pedagogice mówi się wprost, że dzieci posiadają fizjologiczny głód ruchu. Jest to taka sama potrzeba jak jedzenie czy spanie. Dlatego wejście na szlak w wypadku dzieci jest bardzo dobrym pomysłem. Zaspokoimy ich fizjologiczną potrzebę.

 Jednak nie ukrywajmy - każdy rodzic wie, że spacer za rękę jest dla dziecka bardzo męczący. Teraz trzeba sobie odpowiedzieć – dlaczego?


 Małe dziecko nie potrafi się dostosować do rytmu kroków dorosłego, a trzymane stale za tę samą rękę deformuje kręgosłup. Dlatego samodzielna wesoła wędrówka często zaskakuje rodziców. 
Smyk pokonuje bez zmęczenia drogę zdecydowanie dłuższą biegając, przeskakując przez przeszkody, wspinając się na konary itp.
Rozwija w sobie koordynację i motorykę dużą, wspinając się wzmacnia mięśnie w obręczy barkowo miednicowej.
 Tu rola rodzica jest istotna. Najważniejsze, by cieszyć się ze spaceru znaleźć czas na pokazanie dziecku świata i zatrzymanie się. Dajmy dziecku się ubrudzić, dotknąć i powąchać świat. Zmysły naszej pociechy tego potrzebują, a dla nas też taka wędrówka stanie się bardziej pouczająca

Dlaczego moje dzieci kochają góry - bo jest to wielki „plac zabaw”.

Najmniejszy górski strumyk może być najlepszą zabawką.

 Moi synowie uwielbiają budować tamy z kamyczków podczas wędrówki. Nieraz wymaga to od nas cierpliwości, gdyż nogi nas niosą w górę, a zmysł budowniczy i konstrukcyjny domagają się rozwoju. 
 Kontakt z wodą i różnymi fakturami rozwija dzieci nie tylko manualnie. Owszem, ma to także wpływ na umiejętności motoryczne konieczne w codziennym życiu i w nauce pisania przede wszystkim, pobudza mózg młodego człowieka do rozwoju sensorycznego.
 W Beskidzie Śląskim na trasie można spotkać dużo budowli z kamyków, są to przeważnie wieże od 5 do 10 kamyków i na pewno nie są budowane tylko przez dzieci. Dlatego zachęcam do zabawy nie tylko dzieci.

Dzieci zadają podczas takich spacerów dużo pytań, bo też dużo się wokoło dzieje.

Odkąd jestem mamą, moja wiedza przyrodnicza bardzo się rozwinęła. 

Dzięki takim pytaniom dowiedziałam się dużo na temat roślin, owadów i płazów.

 W razie kryzysu młodego zdobywcy szczytów i niechęci do dalszej wędrówki można zaproponować dziecku zabawę w poszukiwacza najciekawszego zwierzęcia, rośliny czy po prostu robaczka na szlaku.
 Nie tylko pogłębimy wiedzę naszej pociechy, ale również rozwiniemy ortooptyczne umiejętności. Dziecko szukając małych przedmiotów ćwiczy swoje oczy i zmusza je do rozwoju. W skrócie - jesienne szukanie grzybów to super trening do nauki czytania.

Mam nadzieję, że przekonałam do zabrania dzieci w góry.

aIMG_2300jpg